2017/07/23

Home of my dreams...


Dlaczego  łosie?
Jedno z najczęstszych pytań, jakie kiedykolwiek otrzymałam, to "dlaczego łosie?". I jest to jedyne pytanie, na które nie potrafię jednoznacznie odpowiedzieć. To jest jedna z tych miłości, pasji, szaleństw, które po prostu trzeba zaakceptować. Które zrodziły się w niewytłumaczalnych warunkach, gdzie jeszcze biegało się po starych, zniszczałych podwórkach, na zapleczach kamienic niewielkiego miasta, gdzie rozrywki człowiek zapewniać musiał sobie sam, zabawy wymyślać musiał sobie sam, bo nawet porządnego placu zabaw nie było, zatem każdy patyk, czy kartka papieru były magicznie zaczarowane w wyobraźni. Łosi też nigdzie nie było. W promieniu nieskończonych kilometrów. Mimo to miłość rosła. Już w podstawówce nagromadziłam pokaźną ilość "łopatogłowych" gadżetów. I tak przez całe już moje życie wiele rzeczy kręci się właśnie wokół zwierzęcia, którego to, jakże żywego, spotkałam dopiero kilkanaście lat temu z gdańskim ZOO. Skąpanego w bagnie, w dopołudniowym świetle letniego słońca. A potem w minirezerwacie na Kaszubach, gdzie łoś Jakub jadł z mojej ręki bulewki ziemniaczka i lokalne jabłka. Był sam, bo jego rodzice pojechali tarzać się w szwedzkich lasach, aby wrócić później z jego siostrą Zuzią. Obecnie (z mojej wiedzy sprzed kilku lat) pozostała już tylko Zuzia. Pozostali członkowie stada zmarli na skutek chorób układu pokarmowego (niechże ktoś mnie poprawi, jeśli się mylę!).

Why moose?
 One of the most common questions I've ever received is "why moose?". And this is the only question I can't answer straight. This is one of those love, passion, madness that you just have to accept. Which was born where, as a child, I was running in old ruined yards of a small town, where the entertainment and fun man had to make himself, because even a decent playground wasn't there, so every stick or a piece of paper was magically enchanted in the imagination. There was no moose anywhere either. Within a radius of infinite kilometers. Still, love for them grew. Already in elementary school, I've accumulated a considerable amount of moose gadgets. And so for my whole life, a lot of things revolve around an animal that I just met a few years ago in a ZOO in Gdańsk. Bathed in the marsh, in the afternoon light of the summer sun. And then in the moose park in Kaszuby, where the moose Jakub ate from my hand the potato bulb and local apples. He was alone because his parents drove in the Swedish forests to come back later with his sister Zuzia. Currently (with my knowledge from a few years ago) only Zuzia has left. The rest of the pack died of gastrointestinal disease.



Kolejnym, w ostatnich latach, najczęstszym pytaniem jest "dlaczego Szwecja?". Jakkolwiek szalenie to nie brzmi, to właśnie liczna obecność jeleniowatych w tym kraju była na liście moich powodów, dla których niezgrabnie spakowałam walizki i obrałam północny kierunek, bez mrugnięcia pozostawiając całe swoje dotychczasowe życie za sobą. Nie był to najważniejszy powód, ale jeden z tych, które naładowały mnie silną motywacją w walce o "swoją Szwecję". Do dziś czuję, że to moje małe miejsce na Ziemi i ani przez chwilę nie żałowałam swojej decyzji (moją swojskość i absolutne odnalezienie się w szwedzkich warunkach lubię zrzucać troszeczkę na fakt, że znane nam gałęzie drzewa genealogicznego naszej rodziny od strony taty zaczynają się od poślubienia pomorskiej dziewuchy przez szwedzkiego żołnierza).

Another, in recent years, the most common question is "why Sweden?". Although this sounds crazy, it's the very presence of deer in this country was on the list of my reasons for me packing my suitcases and turned the north direction without blinking, leaving my whole life behind. It was not the most important reason, but one of those that charged me with a strong motivation in the fight for "my Sweden." To this day, I feel that this is my little place on Earth and I have not regretted my decision (my absolute finding in Sweden, I like to associate with fact that the familiar branches of the family tree from our dad's side begin with the Pomeranian girl marriage by a Swedish soldier).


Łoś Vegas
Pamiętam jak przed moim drugim podejściem najazdu na Szwecję (ano były dwa...), znajoma w poście na swoim blogu, pisząc o naszym ostatnim spotkaniu, określiła Szwecję mianem "Łoś Vegas" (gorąco Cię, Werciu, pozdrawiam!). To określenie już na stałe przywarło do mnie, tego kraju, i jest czystą esencją tego, co dla mnie tutaj najdroższe.

I remember, before my second attempt to invade Sweden (there were two ...), a post on my friend's blog, where she writes about our last meeting, described Sweden as "Łoś Vegas" (polish Moose Vegas). This expression has permanently clung to me, this country, and is the pure essence of what is here really dear for me.


Dopiero odkrywam szwedzkie zasoby łosiowe i wiele spotkań jeszcze przede mną, jednak już teraz chciałam się podzielić wrażeniami z łosiowych parków, które, jak dotąd, udało mi się odwiedzić. Są porozrzucane po całej szerokości Szwecji, co pozwala organizować małe wyprawy, cieszyć się różnorodnością okolicy i poznawać nowe, co kochamy najbardziej.
W samym Sztokholmie łosie można spotkać w Skansenie, jednak im starsza jestem, tym mniejszą sympatią darzę wszelkiego rodzaju ZOO, gdyż zwierzętom należy się ich własne środowisko, w możliwie najlepszym wydaniu. Choć sztokholmski Skansen dla wielu zwierząt ma całkiem dobre, dzikie warunki, wciąż jest to ciasna przestrzeń. Jednak łosie mają tam niewielką zagrodę i wyglądają na dosyć smutne (nie wiem jak długi czas tam spędzają, czy jest to permanentne, ale nie przemawia do mnie). Nieco inaczej można spojrzeć na rezerwaty łosi. Choć ogrodzone, mają dużo przestrzeni leśnej, dzikich bagien, naturalnych warunków, dużo miłości od hodowców, w których życie na pewno płynie szczęsliwiej.

I've just discovered the Swedish moose resources and many meetings still ahead of me, but now I want to share some of the moose parks, which, so far, I was able to visit. They are scattered throughout Sweden, allowing you to organize small expeditions, enjoy the diversity of the area and get to know the new things, what we love most.
In Stockholm, moose can be found in Skansen, but the older I am, the less I like the ZOO, because animals need their own environment, in the best possible way. Although the Stockholm Skansen for many animals has pretty good, wild conditions, it is still a tight space. However, moose have there a small yard and they look quite sad (I don't know how much time they spend there, is it permanent or not, but don't like it). Slightly different to look at moose parks. Although fenced, they've got a lot of forest space, wild swamps, natural conditions, a lot of love from breeders, which, I think, mean a happier life.


Gdzie po łosie? 
Moim chorym marzeniem od zawsze było spotkać dzikiego łosia. Pamiętam jak, mieszkając już w Szwecji, cichutko zazdrościłam znajomym, że widywali tu w drodze do pracy niejednego parzystokopytnego, przechadzającego się przez ulicę, czy spacerującego po lesie. Niektórych Szwedów przyszło mi nawet edukować, jak się zachowywać, kiedy takowego spotkają, gdyż, ku mojemu zaskoczeniu, nie wiedzieli co się przy takim spotkaniu robi. Mam nadzieję, że to były tylko jednostki, które całe swoje życie spędziły w centrum miasta i z przerażeniem zaczęły odbierać pierwsze dni życia na jego obrzeżach :D
Na szczęście tydzień temu i mnie się poszczęściło. W drodze na krótki, campingowy weekend udało mi się "spotkać" dziką klępę, która przy płocie oddzielającym autostradę od dziczy, żuła krzaczorki, stojąc dumnie i dorodnie wśród pięknej zieleni. Nie obyło się bez łez, oczywiście. Tych szczęśliwych :)

My sick dream has always been to meet a wild moose. I remember how when I started living in Sweden, I was jealous, because my friends saw more than one moose, walking through the street or walking in the forest.
Fortunately, my turn came a week ago. On the way to a short weekend camping, I was able to "meet" wild lady moose, which proudly stood at the fence separating the highway from the wild and chubby bush. There were some tears. Happy, of course :)






Långshyttans Älgpark

Pierwszym szwedzkim parkiem łosi, jaki odwiedziłam, był Långshyttans Älgpark, znajdujący się ok dwieście kilometrów na północ od Sztokholmu, niedaleko Falun. Choć w tym czasie, o ile pamiętam, nie prowadzili spotkań, to otworzyli dla nas park, co było niezwykle miłe. To spotkanie było o tyle sympatyczniejsze, że byliśmy tam jedynymi gośćmi. Ot.. kameralna przygoda :)

The first Swedish moose park I visited was the Långshyttans Älgpark, about two hundred kilometers to the north of Stockholm, near Falun. Although at that time, as far as I can remember, they didn't offer meetings during wintertime, they opened a park for us, which was very nice. This meeting was so great because we were the only guests there. So intimate adventure :))



To był mój pierwszy, tak bliski kontakt z łosiem, którego mogłam pogłaskać, poczuć jego szorstką, oblepioną łojem sierść, nakarmić go bananami... I choć ten kontakt odbywał się "przez płot", był już wystarczająco bliski, abym rozpłakała się jak dziecko. To było niezwykłe uczucie czując potęgę tego ogromnego zwierzęcia. Przepiękna Frida, która miała niedługo być mamą oraz jej partner Elvis, byli naczelną parą tego parku, jednak towarzyszyła im także wesoła gromadka młodzieńców. 

It was my first contact so close to the Swedish moose, where I could feel his rough, damp hair, to feed him with bananas ... And even though this contact took place "through the fence," he was close enough to me to cry like a child... It was amazing feeling the power of this huge animal. Gorgeous Frida, who was soon to be a mom and her partner Elvis, was a chief couple of this park, but also accompanied by a cheerful bunch of young moose.

 

To spotkanie było najmagiczniejszym momentem, które dało mi dużego kopa do walki o pozostanie na szwedzkich ziemiach. Niestety przy tym spotkaniu emocje tak mną zawładnęły, że nie jestem w stanie napisać więcej o samym parku, gdyż niewiele z tego pamiętam.

This meeting was the most rewarding moment that gave me a big kick for the fight to stay in Swedish lands. Unfortunately, at this meeting emotions so thronged me that I'm not able to write more about the park itself because I don't remember much.


Według strony parku odwiedziny są możliwe od końca maja do sierpnia, w cenie 80kr/dorosły oraz 40kr/dziecko. Jednak warto upewnić się telefonicznie, bądź mailowo, czy jest to aktualne, gdyż widzę, że strona nie była długo aktualizowana. 

According to the park website the visit is possible from late May to August, priced at 80kr / adult and 40kr / child. However, it is worth making sure by phone, or by email, whether it is up to date because I see that the site has not been updated for a long time.




Gårdsjö Älgpark 

 

Drugi park, który odwiedziliśmy w zeszłym roku, to Gårdsjö Älgpark, znajdujący się w pobliżu Heby, około sto dwadzieścia kilometrów od Sztokholmu. Jest to park, w którym spotkanie z łosiem przechodzi na wyższy level.

The second park we visited last year is Gårdsjö Älgpark, located near Heby, about one hundred and twenty kilometers from Stockholm. It is a park where the meeting with moose goes to a higher level.


Całą gromadą odwiedzających siada na przyczepki z siedzeniami po obu stronach i hodowca jedzie z nami na międzyleśne polany, na których żyją sobie przepiękne łosie. Zwie się to Älgsafari - czyli łosiowe safari :) Zwabia je wiaderkami pełnymi smakołyków i oprowadza wokół przyczepek, aby każdy mógł je dotknąć, pogłaskać, zobaczyć naprawdę z bliska. Przy okazji z pasją opowiada o łosiach, ich życiu, historii oraz z wielką czułością otrzymuje od nich buziaki.

The whole crowd of visitors sits in the wagons and the breeder goes with us to the inter-forest meadow, where the beautiful moose live. It is called Älgsafari - Moose safari :) He lures them with buckets full of delicacies and walks around the wagons so everyone can touch them, stroke, see really close. By the way, he talks with passion about moose, their life, history and he receives kisses from them with a piece of tenderness.


Widać w tym parku duże zaangażowanie, miłość oraz oddanie tym zwierzętom. Mimo, że tura była przeprowadzona w licznym gronie, trzeba było siedzieć w jednym miejscu na przyczepce (co akurat rozumiem ze względów bezpieczeństwa), mogłam uchwycić je w piękniejszy sposób, być bardziej wśród nich i poznać ich życie z nowej strony. Oczywiście po wyjściu stamtąd również się rozpłakałam ;)

There is a lot of dedication and love in this park. Although the tour was in a large group, it was necessary to sit in one place on a wagon (which I understand for security reasons), yet I could capture these animals in a more beautiful way, be more familiar with them and get to know their life from the new side, which was amazing. Of course, after leaving, I also cried ;)
 

Odwiedziny w tym parku trzeba zarezerwować wcześniej przez ich stronę. Safari działa w okresie od maja do sierpnia, a także w listopadzie oraz grudniu. Konkretne dni oraz godziny najlepiej znaleźć u nich w kalendarzu na stronie, gdyż są różne dla każdego miesiąca. Tury trwają około godzinę. Cena to 240kr/dorosły, 120kr/dziecko.

Visits to this park must be booked in advance by their website. Safari runs from May to August, and also in November and December. The specific days and hours are best found in the calendar on the page, as they are different for each month. The tour lasts about an hour. The price is 240kr / adult, 120kr / child.




 Värmlands Moose Park 


Trzecim parkiem był Värmlands Moose Park w pobliżu Hole, ok 370km od Sztokholmu. Jest to, jak dotąd, najdalej położony park, jaki odwiedziliśmy i zdecydowanie najlepszy. Przy tej wyprawie zdecydowaliśmy się pojechać dzień wcześniej, pozostać w Byns Camping w Ekshärad, z którym park współpracuje (pobyt tam daje 15% zniżki na odwiedziny u łosi). Sam camping leży nad rzeką Kläralven, oferuje również atrakcje typu wycieczki rowerowe, czy kajakowe; ma świetny standard przy naprawdę niewysokiej cenie.

The third park was Värmlands Moose Park near Hole, about 370km from Stockholm. This is, so far, the furthest park we have visited and by far the best. On this expedition, we decided to go the day before, stay at Byns Camping in Ekshärad, with which the park cooperates (stay there gives 15% discount for moose visits). Camping is situated on the Kläralven River, and offers activities such as cycling or kayaking; it has a great standard at a really good price.


Czemu ten łosiowy park uważam za najlepszy? Pobyt trwał dwie godziny, prowadzący miał w sobie najwięcej pasji i oddania dla łosi. Jak większość parków, ten także jest rodzinną działalnością, jednak czuć było w nim ogromne zaangażowanie, a słuchanie o łosiach było kolejnym, nowym dla mnie doświadczeniem, gdyż, mimo mojej wiedzy o nich, prowadzący zaskoczył mnie kolejnymi ciekawostkami i uzupełnił wiedzę o nowe zagadnienia. Mój mąż nazwał go Jamie'm Oliverem łosi, ze względu na lekkość w prowadzeniu spotkania, jak i tętniącą miłość do tego, co robi (całkiem blisko, gdyż prowadzący miał na imię James, także pochodził z GB) :)

Why is this moose park the best? The stay lasted for two hours, the leader had the most passion and devotion to the moose. Like most parks, this is also a family activity, but it felt a lot of engagement, and listening about moose was another new experience for me, because, despite my knowledge of them, the host surprised me with more curiosities and supplemented the knowledge of new issues. My husband called him Jamie Oliver of Moose, due to the lightness of the meeting and the lively love for what he does (quite close, as the leader was James, also came from GB) :)


Pobyt był podzielony na dwie części. Pierwsza - trochę teoretyczna, w której dostaliśmy garście ciekawych informacji o życiu łosi, o tym, jak zwiększyć swoje szanse, na spotkanie takiego w dziczy, ale także o ekosystemie, co pozwoliło każdemu wyciągnąć przydatne rzeczy. Druga - spotkanie z łosiami. Na pierwszy rzut poszła klępa Lotta ze swoimi dwutygodniowymi młodziakami (które wciąż czekają na swoje imiona). To spotkanie odbywało się przez płot, ze względu na to, że świeżo upieczona mama mogła być bardziej nieprzewidywalna. Już na tym etapie, podczas sypiących się wciąż informacji, karmiliśmy łosie owocami i krzaczorkami.

The stay was divided into two parts. The first - a little theoretical, in which we got a handful of interesting information about moose life, how to increase your chances to meet them in the wild, but also about the ecosystem, which allowed anyone to get useful things. Second - meeting with moose. At first, went Lotta with her two-week-old babies (who still waiting for their names). This meeting was taking place through the fence, as the newly mummy could be more unpredictable. Already at this stage, while we were still getting information, we fed them with fruit and bushes.
 

Kolejne spotkanie było dla mnie najbardziej niezwykłe. Poszliśmy odwiedzić Emila - pięknego łosia, z którym można było stanąć pyskiem w twarz oraz jego partnerkę, której imienia z ekscytacji nie zanotowałam. Bez płotów, bez ograniczeń, oczywiście z zachowaniem środków ostrożności oraz pod czujnym okiem James'a, tym samym pokarmić go smakołykami z wiaderka (Emila, nie James'a ;)).

The next meeting was most unusual for me. We went to visit Emil - a beautiful moose and his partner, whose name I didn't notice, because of excitement. No fences, no restrictions, of course, with precautions and under James' watchful eye, feed him with goods (Emil, not James;)).


 Nie przeżyłam w życiu nic bardziej niesamowitego... to takie maksymalne skrystalizowanie marzeń.
Każde takie spotkanie emocjonalnie wykańczało, ale tutaj już zupełnie nie mogłam opanować łez wzruszenia. Taka reakcja na ich widok raczej już się nie zmieni... chyba, że założę własną łosiową hodowlę i będę miała tych słodziaków na co dzień pod dostatkiem! Albo choć dorwiemy w końcu nasz wymarzony domek w kolorze szwedzkiej czerwieni, na obrzeżasz miasta i będę, niczym ta maniaczka, zwabiać ich ziołami, jabłkowymi drzewkami i pororzucanymi po ogrodzie bananami :D

I didn't experience anything more amazing in my life ... it's the maximum crystallization of dreams.
Every meeting is so emotional, but here I was completely unable to control the tears of emotion.
This kind of reaction to moose is never gonna change ... unless I set up my own moose farm and I will have these sweethearts every day! Or, even if we finally get our dream house in Swedish red, far from the city and I'll be like this maniac, lure them with herbs, apple trees, and bananas lying all over the garden :D



Z Värmlands Moose Park przywiozłam swój mały talizman - zawieszkę wykonaną z fragmentu łosiowego poroża, zrzuconego przez jednego z ich podopiecznych :)

From Värmlands Moose Park I brought my little talisman - a bead made of a piece of moose antler thrown by one of their kids :)


W tym parku równiez trzeba zabukować wizytę wcześniej, za pomocą ich strony. Są dostępni od maja do sierpnia, tury prowadzą do trzech razy dzienie. Dni także są ruchome, w zależności od miesiąca, co polecam sprawdzić na stronie. Cena to 200kr/dorosły, 100kr/dziecko.

Visits to this park also must be booked in advance by their website. They are available from May to August, leading to three times a day. The days are also moving, depending on the month, which I recommend checking out the site. The price is 200kr / adult, 100kr / child.


Odwiedziny w łosiowych krainach dozuję sobie powolutku, aby każde cieszyły równie mocno i były równie dużym przeżyciem. Ten post pozostawiam otwarty, gdyż na pewno będę go uzupełniać w przyszłości o kolejne odwiedzone parki :)
Koniecznie dajcie znać o Waszych ulubionych, łosiowych miejscach, doświadczeniach i wskazówkach!

This post is left open because I will definitely complement it in the future for the next visited parks :)
Let me know about your favorite moose places, experiences, and tips!



8 komentarzy:

  1. Niesamowite są te łosie:) Chyba też bym łzę na oku miała przy spotkaniu bo teraz ogromnie jelenie mnie wzruszają:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja mam słabość do większości zwierząt a móc spotkać je swobodne w ich własnym środowisku,mmm... Też mieszkam jak na razie w Szwecji. Przynajmniej raz w roku jeździmy do Norwegii do Rendalen i w tym roku podczas powrotu na odcinku drogi nr 70 mniej więcej od norweskiej granicy przez Idre, Särnę mieliśmy prawdziwe łosiowisko. Czerwcowy wieczór - jeśli można tak powiedzieć ;-P cudowne okoliczności, takiej już bardziej surowej skandynawskiej przyrody i łoś i renifer co i rusz. Przepiękny widok. Od miejscowych, rendalskich rolników dowiedziałam się, że kiedy zima naprawdę daje już w kość pomagają łosiom schodzącym do doliny w poszukiwaniu pokarmu i wystawiają im do lasu bale kiszonki. Schodzi się do nich cała masa wygłodniałych dzikich łosi. Nie miałam jeszcze przyjemności zobaczyć tego na własne oczy, a musi być to niesamowite widowisko !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To brzmi niezwykle! Mam nadzieję zamieszkać kiedyś w sąsiedztwie bardzo łosiowym. Cudownie jest widzieć tę wolność i spokój wszystkich dzikich zwierząt. Nawet w centrum Sztokholmu często mamy pod balkonami masę zająców, czy saren wyjadających owoce z krzaczków. Prawdziwie bajkowa kraina :)

      Usuń
  3. Tak, bez dwóch zdań, Sztokholm jak na duże miasto daje naprawdę dużo sposobności do kontaktu z naturą :-) Ze Sztokholmu można też wyskoczyć do Mariefredu i spotkać tamtejsze daniele - polecam ! A Twoi przyszli łosiowi sąsiedzi pewnie już gdzieś tam na Ciebie czekają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, dziękuję za wskazówkę! Wszelkie rogacze przyciągają mnie jak magnes, więc możliwe, że i tam zawitam :)
      Pozdrawiam ciepło!

      Usuń
  4. Często wracam do tych zdjęć, są niezwykle piękne, tak jak te cudowne istoty, które przedstawiają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Również uwielbiam wracać do tych momentów <3

      Usuń