2016/10/11

miód podrożał.




Pamiętam jak dziś, kiedy siedem lat temu siedziałam przy barze w kawiarni, w której pracowałam i padło pytanie "dlaczego właściwie nie napiszesz książki?". Zawsze byłam zdania, że książki są dla tych, którzy mają coś do powiedzenia. Właściwie muszą nieść pewną misję, gdyż postawione na półce przyjmują pewną świętość. Mimo to wykonałam jeden telefon i okazało się, że jest to temat do ugryzienia. W każdym razie był... bo choć odkąd me niecierpliwe dłonie nauczyły się rysować i pisać, tworzyłam stosy opowiadań, rozpisywałam się na wszelkie sposoby, od dwunastego roku życia bardzo czynnie zapisywałam blogowe posty, nie widziałam siebie w roli powieściopisarza, kogoś zdecydowanie poczytnego i lekkiego. Mimo wszystko temat zebrania swoich myśli i uczuć w jedno chodził za mną przez kilka lat, gryząc i szczypiąc.
I tak oto leży przede mną sto osiemdziesiąt stron pełnych ośmiu lat mojego życia. Nie jest to biografia (bynajmniej nie typowa), nie jest to powieść, a najklasyczniejszy zbiór tego, co dla mnie w pewien sposób cenne i drogie. Kawałek mojej historii i wielki odłamek mojego serca. Część z tego na pewno jest już znana tym, którzy śledzą moje blogi od lat. Zebrałam najważniejsze dla mnie teksty i opatrzyłam je bardzo osobistymi fotografiami, co pozwoliło mi zamknąć pewien rozdział w moim życiu. Rozdział, dzięki któremu stałam się najszczęśliwszą kobietą na świecie. Nie mógł doczekać się lepszego uwieńczenia, niż tą piękną kartonową okładką.



Jednak zamknięcie za sobą pewnych drzwi nie było moim jedynym celem dotyczącym tego projektu.
Jak wielu z Was już wie, mam w rodzinie małego bohatera. Komandosa z krwi i kości, który każdego dnia pokazuje nam, jak wiele radości można czerpać z małych, codziennych rzeczy, jak wiele siły i determinacji można mieć w sobie oraz jak wysokie szczyty można dzięki temu zdobywać. Choć ma zaledwie trzy latka, jest niesamowitą inspiracją i pomaga nam więcej widzieć w dzisiejszym zabieganym świecie. Mowa oczywiście o moim bratanku Brunie.
Tych, którzy jeszcze o nim nie słyszeli, koniecznie zapraszam do zapoznania się z jego stroną www.brunostreng.org!
Ta książka powstała również z myślą o nim, w związku z czym wszystkie dochody pochodzące z każdej pojedynczej, sprzedanej sztuki zasilą jego konto w fundacji, aby miał większe możliwości w walce o normalne życie, samodzielność i szczęśliwe jutro. W chwili obecnej, poza ciężką, codzienną rehabilitacją, rozpoczął również terapię eksperymentalną podania komórek macierzystych, co daje nam ogromną nadzieję na przyspieszenie dobrych efektów jego ćwiczeń. Jest to bardzo kosztowna sprawa, dlatego każda najdrobniejsza złotówka jest na wagę złota.



Jak można nabyć książkę?
Cały projekt finansuję samodzielnie, od początku do końca. Również w moich rękach spoczywa dystrybucja książki. Dzięki Funacji OKO-LICE KULTURY udało się doprowadzić projekt do końca oraz dzięki jej wsparciu będziemy mogli dopełnić wszelkich potrzebnych formalności finansowych, dotyczących rozpowszechniania kopii.

 
edit (12/12/2016)
Stała się rzecz niesłychana! Nawet w najśmielszych marzeniach nie przypuszczałam, że sprzedamy niemal cały nakład, jaki wydrukowaliśmy. I to w niecałe dwa miesiące! Macie przeogromną moc! 
Kilkukrotnie przekroczyliśmy nasze oczekiwania odnośnie sprzedaży, co wypełniło nasze serduszka miodem po same brzegi! 

W związku z wciąż ogromnym zainteresowaniem postanowiliśmy na krótko wznowić sprzedaż, aby osoby, które nie zdążyły jeszcze nabyć swojego egzemplarza, mogły to uczynić!  
Chętnych proszę o wiadomość na maila martastreng@gmail.com, zatytułowaną "Dla Bruna", tą drogą podam wszystkie szczegóły dotyczące wpłat na konto Fundacji (cena wyjściowa: 40zł, wedle uznania można wpłącać więcej). Jeśli w przeciągu kilku dni nie otrzymasz odpowiedzi na maila, najprawdopodobniej do mnie nie dotarł, zatem nie omieszkaj napisać ponownie! Zamówienia będę zbierać przez kolejne trzy tygodnie, po czym zlecimy dodruk. Miód zakupiony w tym czasie poleci do Was pod koniec stycznia 2017, niestety te egzemplarze będą już wysłane bez dedykacji.
Jednocześnie informuję, że 6 stycznia 2017r. ostatecznie zamykamy sprzedaż internetową. 


Pragnę jednocześnie poinformować, że się nie zatrzymujemy! W drugiej połowie stycznia planowane jest miodowe spotkanie w Gdańsku, gdzie będziemy mogli nie tylko się poznać, ale także będzie można jeszcze nabyć Miód w formie książowej i nie tylko! Więcej informacji będziemy podawać już niebawem!
Rysują się jeszcze plany na kolejne spotkania, o nich także będziemy informować na bieżąco przez instagram oraz facebooka!
Wciąż jestem dla Was pod mailem, zapraszam serdecznie do kontaktu w sprawach nadzwyczajnie wszelakich.

O finale akcji będę pisać w małym podsumowaniu na blogu, już po styczniowym spotkaniu (:

Osoby, które zechciałyby w inny sposób dołożyć swoją cegiełkę dla Bruna, serdecznie zapraszam na jego stronę www.brunostreng.org!

Za wszelkie wsparcie z Waszej strony, w imieniu swoim oraz Bruna serdecznie dziękuję.
Również chciałabym przy okazji podziękować osobom, dzięki którym udało się doprowadzić ten projekt do końca - mojemu mężowi, który był powodem większości tekstów znajdujących się w książce, którego miłość i przyjaźń pozwala mi góry przenosić, Mamie za miłość do słowa pisanego oraz Tacie za miłość do chwytania w kadry chwil, Lechowi Zdrojewskiemu, który od lat wspiera moje działania fotograficzne i pomaga mi wierzyć w moje najskrytsze moce, modelom Adzie Maleckiej oraz Karolowi Puciatemu, za oddanie i naprawdę rewelacyjne uzewnętrznienie tego, co mam głęboko w sercu, jak i wszystkim, którzy od początku bardzo mocno mi kibicują.

"Karlenie przed wyzwaniami zabija najszybciej"
Jakby to niejeden coach powiedział - nie ma rzeczy niemożliwych. Nie ma marzeń nie do zdobycia. Niktóre po prostu wymagają nieco więcej determinacji i czasu. Tylko czasem trochę szczęścia.

edit.
Miodowo zrobiło się na stronie Buzzujemy.com oraz na blogu Róbmy Dobrze. Gorąco zapraszam!





2016/10/06

Let me fall...


Za mną bardzo pracowite kilka miesięcy. Niewiele było czasu na swoje projekty, jednak ukończyłam jeden, od kilku lat najważniejszy. O nim więcej później, jak już wszystko w stu procentach doprowadzimy do końca.
Tymczasem kilka kadrów z ukochaną Martą, z moich jesiennych odwiedzin w Warszawie.


modelka: Marta Pobielska