2016/12/29

2016.


Minęło kolejne trzysta sześćdziesiąt pięć dni. Jak co roku siedzę z ukochanym u boku, z kotem po drugiej stronie, z choinką po trzeciej. Jak co roku robię kolejne podsumowanie. Jednak z jedną małą różnicą. Dziś zamykam miniony rok z uśmiechem.

Jego początki nie były dla mnie łatwe. Musiałam uporać się z wieloma rzeczami, z wieloma wewnętrznymi potworami. Moja kilkuletnia walka o Szwecję zepchnęła na drugi plan wszystko, co kocham. Kiedy w końcu udało się zaprowadzić harmonię i odnaleźć swoje miejsce, musiałam na nowo zawalczyć o siebie. Szwecja zmieniła we mnie wiele rzeczy, jedną z nich było postrzeganie rzeczywistości jako tak, ale i również tej w głowie, tej którą koloruję kadrami.
Tym oto sposobem pierwsze miesiące roku były przepłakane. Po kilku latach porządnej przerwy nie potrafiłam zrobić najprostszego portretu. Miałam poczucie, że cofnęłam się o te kilka lat i czułam okrutną bezsilność. Nie wiedziałam wtedy jeszcze, że gotuje się we mnie jedna z największych rewolucji. Powoli dojrzewałam do nowej siebie.


Nie było jednak czasu na użalanie się nad sobą. Fotograficznie skupiłam swoje działania na chwytaniu swojej codzienności, co pozwoliło mi otworzyć się na nowo na tematy, których od zawsze unikałam jak ognia, czyli wszystko co nie było związane z fotografowaniem człowieka. Bardzo dobrze mi to zrobiło (więcej codzienności na insta @moosiatko).

Czas ten upływał także na przygotowaniach do najważniejszego maju w naszym życiu, gdzie to z lubym z radością nałożyliśmy obrączki na nasze palce. Jeden z najwspanialszych dni w życiu, pełen najbliższych nam osób, a także miłości i wewnętrznego spokoju.


Spełniliśmy także kilka swoich głęboko skrywanych marzeń! Jednym z nich była podróż dookoła Islandii, którą do dziś wspominam z rozrzewnieniem. Mogliśmy nabrać tam głębokiego oddechu i przygotować się na kolejne z najważniejszych. Oczywiście mowa o przygotowaniach do książki, którą żyję od samego końca wakacji. 

Miód Podrożał zajął już resztę mojego roku i jest najważniejszym projektem w moim życiu. Nie tylko dlatego, że czekałam na jego realizację przeszło siedem lat. Pomógł w końcu uwolnić na nowo wszystko, co we mnie siedziało. W trakcie sesji do książki, końcu zobaczyłam siebie w swoich kadrach, zobaczyłam prawdziwe ciepło mojego wnętrza, odrodziłam się trochę na nowo.
Miód pociągnął za sobą również masę zdarzeń, o których nawet nie śmiałam myśleć przy wydawaniu książki. Więcej o tym jednak w okolicach lutego, kiedy to przyjdzie nam podsumować cały projekt (:


Muszę przyznać, że przewracam tę kartę kalendarza ze szczerym uśmiechem. Nie dlatego, że tak bardzo chcę już zacząć wszystko "od nowa", ale dlatego, że w końcu po tylu latach cały rok wydaje mi się szalenie udany, pełen spełnionych celów, pełen nowych dróg, pełen prawdziwej harmonii. Także bardzo dużo swojego czasu poświęciłam w tym roku innym, co jest miłym powrotem do mnie, takiej sprzed kilku lat. Otrzymałam w zamian dużo ciepła, które pozwalało przeżyć te słabsze chwile.

Podsumowanie zazwyczaj pociąga za sobą wysnute plany, założenia, bądź postanowienia, które będą trzymać w dobrym duchu przez pierwszych kilka miesięcy, tylko po to, aby za chwilę o nich zapomnieć. Od kilku lat nie robię już postanowień, z jednego prostego powodu. Najważniejsze zmiany, te, które rzeczywiście chcemy wprowadzić w swoje życie, nie potrzebują wielkich dat, przełomowych, symbolicznych kółek w kalendarzu pobudzających w nas presję i pocenie rąk lub podniecenie na myśl, że to już zaraz. Jeśli czegoś mocno pragniemy, po prostu to robimy. Wprowadzenie takiej taktyki do swojej codzienności pozwala mocniej ją przeżyć, nie planować zbyt wiele, gdyż codzienność lubi zaskakiwać.


Na nadchodzący rok życzę Wam na nowo więcej wiary w siebie i swoje marzenia, a także, powtarzając się trochę z życzeń świątecznych, więcej radości z obecności najbliższych. Bądźmy bardziej dla innych, a nigdy nie odczujemy samotnego wieczoru. Drugi człowiek, jak nic w świecie, jest lekarstwem na wszystko co w nas złe i niepożądane. Przy odrobinie ciepła.

Dziękuję Wam za ten rok. Za Waszą obecność, każde słowo, każdą wiadomość, każdy rodzaj uwagi. Sprawiliście, że na nowo, coraz mocniej, wierzę nie tylko w siebie, ale także w innych ludzi. Najmocniej jednak dziękuję tym, którzy chcą być obecni w moim życiu. To dzięki Wam jutro nie jest takie straszne, a serce wystukuje tylko wesołe melodie. Dziękuję.

6 komentarzy:

  1. Pięknie napisane :) Ja bez żalu żegnam się z tym rokiem i mam nadzieję, że w kolejnym bedzie chociaż trochę z górki. Ale o postanowieniach myślę podobnie. Dużo uśmiechu i szczęścia życzę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje przepięknie!
      Życzę, żebyś kolejny rok żegnała z żalem! Niech dzieje się dużo dobrego :*

      Usuń
  2. Moosie, ślę dużo Ciepła i dziękuję za moc dobroci, jaką dostaję w Twych słowach i kadrach. Nie mogę przestać się zachwycać i chciałabym kiedyś potrafić łapać za pomocą aparatu chwile choć odrobinę tak magicznie, jak Ty.
    Ściskam mocno i życzę mnóstwa radości w nadchodzącym roku. Niech miłość będzie z Wami! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, dziękuję Ci! Naprawdę miło mi to czytać <3
      Przesyłam dużo ciepła, pozytywnej energii i życzę mocy inspiracji oraz pięknych dni :*

      Usuń
  3. I ja się cieszę, że pod koniec roku dane mi było poznać Ciebie poprzez miodowe kadry, wskoczyć w Twój fotograficzny, tak bliski mi świat. I naprawdę nie mogę uwierzyć, że.... widzimy się za tydzień!!! :)

    OdpowiedzUsuń